Dieta tasiemcowa

Kreślę naprędce kilka słów, zainspirowana programem telewizyjnym pt. Miasto Kobiet (odcinek 9), który przed chwilą obejrzałam w TVN Style.

http://tvnplayer.pl/programy-online/miasto-kobiet-odcinki,33/odcinek-9,S11E09,16100.html

Zaproszone do studia osoby opowiadały, że kupiły w internecie zestawy kapsułek z „zarodkami” tasiemca, które połykały przez kolejnych 30 dni. Spadek wagi według ich relacji pojawiał się błyskawicznie, już w ciągu pierwszego miesiąca „kuracji”. Ekspert słuchał. Prowadzące były bardzo przejęte. Ja niezupełnie, niebawem wyjaśnię dlaczego.

Włos mi się zjeżył dopiero, gdy Pan Ekspert zaczął komentować. Początek wywodu Pana Doktora, dotyczący odpowiedzialności karnej za wprowadzanie do obrotu tego typu środków – w pełni się zgadzam. Następnie usłyszałam alternatywną, nieznaną dotąd nauce wersję cyklu życiowego tasiemca uzbrojonego i nieuzbrojonego.

Dowiedziałam się mianowicie, że zarażenie tymi tasiemcami następuje poprzez kontakt z odchodami zarażonego tasiemczycą człowieka. Ponadto Pan Ekspert, którego nazwiska szczęśliwie nie pomnę, powiedział, że człony tasiemca są niewidoczne gołym okiem. I że zarażony człowiek stanowi bezpośrednie źródło tasiemczycy dla innych ludzi. Prowadzące, które skądinąd bardzo lubię i cenię, słuchały, wierząc w każde słowo. W końcu komentował Ekspert. Lekarz. Pediatra.

Gwoli wyjaśnienia: tasiemce, uzbrojony i nieuzbrojony, są pasożytami dwużywicielskimi.

To oznacza, że ich cykl życiowy przebiega w organizmach dwóch żywicieli: żywiciela pośredniego (świnia, bydło) i ostatecznego (człowiek).

Otóż, żeby zarazić się tasiemcem uzbrojonym lub nieuzbrojonym, człowiek musi zjeść zarażone mięso wieprzowe lub wołowe. Nie ma fizycznej możliwości zarażenia bezpośrednio od drugiego człowieka, z kału, przez podanie ręki. Wydawałoby się, że Ekspert, pediatra, powinien to wiedzieć. Uczą o tym w gimnazjum, niegdyś było na biologii już w podstawówce. Cóż…

Wydalane człony tasiemców są widoczne gołym okiem, czasami mają kilka centymetrów, ponadto człony Taenia saginata (tasiemca nieuzbrojonego) mają zdolność samodzielnego ruchu i niekiedy samodzielnie aktywnie opuszczają organizm żywiciela.

W dalszej części programu Ekspert zastanawiał się nad procedurą pozyskiwania 'zarodków’ tasiemca i dowodził, że laboratorium, które sprzedaje cudowny specyfik, izoluje owe „zarodki” z kału ludzi.

Ekhem. Mnie też zastanawiała technika pozyskiwania tych „zarodków”, tak czysto teoretycznie, rzecz jasna. Droga prowadzi do… rzeźni. Tak, do rzeźni. Zaraz wyjaśnię, dlaczego.

Jedynym miejscem, w którym można pozyskać inwazyjne, groźne dla człowieka postaci tych dwóch tasiemców, czyli wągry, jest rzeźnia. Po uboju trzoda chlewna i bydło podlega obowiązkowemu badaniu przez lekarzy weterynarii. Istnieją specjalne procedury badania mięsa właśnie w kierunku wągrzycy, mięso zarażone wągrami jest eliminowane, nie może wejść do obrotu, nie znajdziemy go w sklepach. Lekarz weterynarii, który dopuści do obrotu mięso z wągrzycą, podlega odpowiedzialności karnej. Zatem jeśli szukać wągrzycy, to tylko w rzeźni 😉 – podejrzewam, że tam bije serce tego biznesu, o ile oczywiście jest prawdziwy.

Przyznam, że kompletnie nie rozumiem jak wągry (inaczej cysticerkusy) mogłyby zostać zamknięte w kapsułkach i zachować zdolności inwazyjne. To musiałyby być bardzo zdeterminowane wągry, albo kapsułki przechowywane w chłodzie, zawierające surowe mięso – koniecznie surowe, bo obróbka termiczna po prostu niszczy ich zdolność do zarażania.

Szczerze mówiąc wydaje mi się, że dieta tasiemcowa to wielki pic na wodę. Mało prawdopodobne, by te cudowne kapsułki miały cokolwiek wspólnego z tasiemcem. Chętnie obejrzałabym zawartość kapsułki pod mikroskopem, ale moja ciekawość nie jest aż tak wielka, by poświęcić ponad 1000 PLN – nawet dobro nauki ma swoje granice.

Wygląda na to, że chudnięcie po tasiemcowej diecie to efekt placebo. Dlaczego? Zadziwił mnie spadek wagi już w pierwszym miesiącu po zarażeniu – w prawdziwej tasiemczycy objaw spadku wagi nie występuje – nie jest w ogóle wymieniany w podręcznikach 🙂 Ponadto te dwa konkretne tasiemce są raczej długowieczne: wydalanie jaj zaczyna się dopiero po mniej więcej 3 miesiącach po zarażeniu, a sam tasiemiec może żyć nawet kilka lat. Objawy, takie jak bóle brzucha, wysypki itd. przychodzą z czasem.

Podsumowując: ktoś chyba wymyślił sobie niezły sposób na biznes i sprzedaje przez internet kapsułki z cukrem pudrem albo mąką ziemniaczaną 😉

Zdesperowani ludzie gotowi są na najbardziej szokujące posunięcia, by uzyskać wymarzoną wagę, w dobie implantów piersi i pompowania twarzy botoksem nie zdziwi mnie już nic. Nie dziwi mnie też, że ludzie niezwiązani z medycyną są w stanie, nomen omen, łyknąć bajeczkę o „zarodkach tasiemca” w kapsułce, bo parazytologia to raczej nie jest powszechnie znana dziedzina biologii. Nawet superinteligentne dziennikarki w studio (które nawiasem mówiąc bardzo lubię i cenię) wierzyły w każde słowo, bo działał autorytet lekarza, a ich wyuczone zawody nie mają wszak nic wspólnego z chorobami pasożytniczymi.

Natomiast mocno zastanawiająca jest dla mnie kompletna niewiedza na temat tasiemczyc zaproszonego do studia Eksperta, lekarza pediatry, który, mam wrażenie, nie został wciągnięty do studia z łapanki i prawdopodobnie wiedział wcześniej, o czym będzie program. W telewizji Pan Ekspert bywa często 🙂

Podręcznik Pawłowskiego i Stefaniaka to może za wiele, ale wystarczyłoby zapytać Google, żeby nie opowiadać bzdur.

Dr n. wet. Marta Bogdanowicz-Kamirska